Do tej pory ulubieńców (głównie muzycznych) umieszczałam we wpisach z mixem zdjęć z mojego instagrama. Pomyślałam jednak, że chciałabym trochę wyjść z tego schematu, bo są dni, kiedy bardziej zależałoby mi na wzajemnej wymianie ciekawych stron, linków, filmów, piosenek, czegokolwiek, a w odpowiedzi otrzymuję komentarze odnoszące się typowo do zamieszczanych zdjęć - lub wprost odwrotnie. Oczywiście nie ma w tym nic złego i do nikogo nie mam pretensji, sama czasem mam dni, kiedy głównie "oglądam obrazki" i nie chce mi się czytać przydługich wpisów, ale z reguły jestem gaduła, jeżeli "czuję temat" i po prostu lubię sobie pogadać. Nie będę ukrywała, że zwyczajnie tęsknię za tym, bo fajnie jest rozmawiać! Nawet przez Internet. ;-)
Tym sposobem, tworząc dwa osobne wpisy i w ogóle osobne serie, myślę, że ja będę zadowolona, bo uzyskam odzew na każdy z tych wpisów i Wy także, bo będziecie zaglądali i komentowali tam, gdzie faktycznie wolicie. 😉 A ja lubię sobie pogadać i po prostu muszę stworzyć coś innego, niż wyłącznie kosmetyki. Muszę, bo inaczej się uduszę. Po prostu ;-) W ostateczności będę gadała sama ze sobą 😁 Też lubię, a co! 😂 Wobec tego zapraszam! ;-)
To może zacznijmy od spraw lekkich i przyjemnych, czyli dwóch gier i jednej aplikacji na telefon ;-) To moje własne zrzuty z telefonu, więc podejrzewam, że nie muszę się bawić w żadne inne źródła, poza tymi słownymi? :P
1/ SNAKE - gra na telefon, myślę, że nieśmiertelna! Prosta do bólu, bez żadnych efektów specjalnych, nie ma w niej nic, co mogłoby wywoływać dreszczyk emocji, a jednak jestem pewna, że tysiące z nas ją kochało ;-) Ja za dzieciaka bardzo często w nią grałam. Jak tylko zobaczyłam, że wciąż można w nią pograć, od razu serce mi mocniej zabiło! Wiadomo, że to nie to samo, co stara mała Nokia, ale jednak wąż to wąż! :D
Tym sposobem, tworząc dwa osobne wpisy i w ogóle osobne serie, myślę, że ja będę zadowolona, bo uzyskam odzew na każdy z tych wpisów i Wy także, bo będziecie zaglądali i komentowali tam, gdzie faktycznie wolicie. 😉 A ja lubię sobie pogadać i po prostu muszę stworzyć coś innego, niż wyłącznie kosmetyki. Muszę, bo inaczej się uduszę. Po prostu ;-) W ostateczności będę gadała sama ze sobą 😁 Też lubię, a co! 😂 Wobec tego zapraszam! ;-)
To może zacznijmy od spraw lekkich i przyjemnych, czyli dwóch gier i jednej aplikacji na telefon ;-) To moje własne zrzuty z telefonu, więc podejrzewam, że nie muszę się bawić w żadne inne źródła, poza tymi słownymi? :P
1/ SNAKE - gra na telefon, myślę, że nieśmiertelna! Prosta do bólu, bez żadnych efektów specjalnych, nie ma w niej nic, co mogłoby wywoływać dreszczyk emocji, a jednak jestem pewna, że tysiące z nas ją kochało ;-) Ja za dzieciaka bardzo często w nią grałam. Jak tylko zobaczyłam, że wciąż można w nią pograć, od razu serce mi mocniej zabiło! Wiadomo, że to nie to samo, co stara mała Nokia, ale jednak wąż to wąż! :D
2/ JEWEL ACADEMY - kolejna prosta, ale bardzo wciągająca gra na telefon. Chociaż przyznam szczerze, że czasami za nic w świecie nie mogę jej rozgryźć, ale metodą prób i błędów udaje mi się przeskakiwać na kolejne poziomy. Z niektórymi levelami męczę się potwornie, inne idą bardzo łatwo... Sama nie wiem, o co chodzi, ale nie mogę się od niej oderwać :D Generalnie trzeba ułożyć minimum trzy diamenty tego samego koloru obok siebie - pionowo albo poziomo przy określonej ilości ruchów. Czasem trzeba uzyskać odpowiednią ilość punktów, czasem zebrać jakieś grzybki, w innych z kolei liczy się jedynie upływający czas, nie ilość wykonanych ruchów. Jest różnorodnie, choć niby wciąż tak samo. Bardzo wciąga! Kiedy robiłam zrzut ekranu byłam na 38 poziomie, teraz jestem na 100 i trochę się z nim męczę :D Jak ktoś z Was zna sekret układania tych diamentów to dajcie znać, bo może niepotrzebnie kombinuję, a rozwiązanie będzie łatwiejsze? Bardzo podoba mi się to, że poziomy można powtarzać tak długo, aż nie uda nam się przejść do kolejnego, bo nic przy tym nie tracimy. Nie ma frustracji, jest super! Bardzo polecam, bo wciąga jak żadna inna ;-)
3/ BLIX - to bardzo fajna aplikacja dla osób, które chętnie i często zaglądają do gazetek promocyjnych, ale nie mają ochoty maszerować przez pół miasta z kilkoma różnymi ich papierowymi wersjami ;-) Wybór sklepów całkiem spory (choć mógłby być większy), zarówno spożywka, ciuchy, jak i wszelkie sklepy z dodatkami do domu. Po prawej stronie przykładowa gazetka z Pepco, do której zawsze zaglądam. Mamy podany czas obowiązywania takiej gazetki, ilość stron i pewność, że niczego nie przegapimy. Korzystam niemalże non stop!
4/ DISPLAYPURPOSES - to strona, która będzie przydatna szczególnie dla posiadaczek kont na Instagramie, ponieważ pomaga jako tako ogarnąć temat hashtagów (przy okazji zachęcam do zajrzenia i zaobserwowania mojego profilu! ;-) ). Ja przyznam się otwarcie, że mam mega problem z tą aplikacją, bo o tyle, o ile uwielbiam wrzucać tam zdjęcia i jestem tam przecież obecna znacznie częściej, niż tutaj na blogu, to za nic w świecie nie potrafię rozgryźć tego, w jaki sposób się "wybić", co się ludziom podoba oraz oczywiście największy problem mam ze znalezieniem tam swojego stylu. Szybko się nudzę i to mnie frustruje chyba najbardziej. Myślę, że oprócz kupowania lajków/followersów próbowałam już chyba wszystkiego, żeby moje konto stało się popularniejsze. Same zdjęcia myślę, że też nie wychodzą mi najgorsze, a mimo to wciąż klapa i czegoś mi brakuje. Dlatego już chyba odpuszczę i będę je wrzucała "sama dla siebie", no bo co innego mi zostało? Nie wyjdę przecież ze skóry ;-)
Tak czy siak, jednym ze sposobów, które wciąż "testuję i próbuję, czy coś wyjdzie" jest używanie różnych hashtagów, na które sama pewnie bym nie wpadła lub zajęłoby mi to znacznie więcej czasu. Mimo dwóch lat bycia tam, instagram to nadal nie jest aplikacja, którą potrafię dobrze rozgryźć, nie jestem też super światowa i najczęściej odwiedzam jedynie nasze polskie znajome mi blogerki, a i moja znajomość angielskiego też nie jest jakaś specjalnie fascynująca, co w znacznym stopniu mnie ogranicza i sprawia nieco problemów. Co za tym idzie, nie wiem, jakie hashtagi są teraz modne i popularne, dzięki czemu mogłabym zwiększyć swój zasięg. I tutaj z pomocą przychodzi mi właśnie ta strona! ;-) O co chodzi? W pole wyszukiwania wpisujemy chociażby jedno, dwa słowa (najlepiej po angielsku), których często używamy pod swoimi zdjęciami (dobrze, aby były one połączone z Waszą branżą) - np. ja często używam #bblog #beautyblog i wiele podobnych. Kiedy wpiszemy te słowa i wciśniemy enter, niżej pojawia nam się pasek z propozycjami podobnych równie popularnych hashtagów z wybranej branży. Jest to o tyle pomocne, że nie trzeba się głowić ani pojedynczo wyszukiwać tych najpopularniejszych hashtagów na Instagramie, a wszystko mamy podane jak na tacy. Możemy skopiować "jak leci" lub ustawić ustawienia manualne i samemu wybrać interesujące nas hashtagi, skopiować je i wrzucić na nasz profil. Mimo, że większość hashtagów wpisuję sama, nie kopiując ich bezpośrednio, to wyszukuję je właśnie tutaj. Naprawdę bardzo lubię tę stronę!
3/ BLIX - to bardzo fajna aplikacja dla osób, które chętnie i często zaglądają do gazetek promocyjnych, ale nie mają ochoty maszerować przez pół miasta z kilkoma różnymi ich papierowymi wersjami ;-) Wybór sklepów całkiem spory (choć mógłby być większy), zarówno spożywka, ciuchy, jak i wszelkie sklepy z dodatkami do domu. Po prawej stronie przykładowa gazetka z Pepco, do której zawsze zaglądam. Mamy podany czas obowiązywania takiej gazetki, ilość stron i pewność, że niczego nie przegapimy. Korzystam niemalże non stop!
4/ DISPLAYPURPOSES - to strona, która będzie przydatna szczególnie dla posiadaczek kont na Instagramie, ponieważ pomaga jako tako ogarnąć temat hashtagów (przy okazji zachęcam do zajrzenia i zaobserwowania mojego profilu! ;-) ). Ja przyznam się otwarcie, że mam mega problem z tą aplikacją, bo o tyle, o ile uwielbiam wrzucać tam zdjęcia i jestem tam przecież obecna znacznie częściej, niż tutaj na blogu, to za nic w świecie nie potrafię rozgryźć tego, w jaki sposób się "wybić", co się ludziom podoba oraz oczywiście największy problem mam ze znalezieniem tam swojego stylu. Szybko się nudzę i to mnie frustruje chyba najbardziej. Myślę, że oprócz kupowania lajków/followersów próbowałam już chyba wszystkiego, żeby moje konto stało się popularniejsze. Same zdjęcia myślę, że też nie wychodzą mi najgorsze, a mimo to wciąż klapa i czegoś mi brakuje. Dlatego już chyba odpuszczę i będę je wrzucała "sama dla siebie", no bo co innego mi zostało? Nie wyjdę przecież ze skóry ;-)
Tak czy siak, jednym ze sposobów, które wciąż "testuję i próbuję, czy coś wyjdzie" jest używanie różnych hashtagów, na które sama pewnie bym nie wpadła lub zajęłoby mi to znacznie więcej czasu. Mimo dwóch lat bycia tam, instagram to nadal nie jest aplikacja, którą potrafię dobrze rozgryźć, nie jestem też super światowa i najczęściej odwiedzam jedynie nasze polskie znajome mi blogerki, a i moja znajomość angielskiego też nie jest jakaś specjalnie fascynująca, co w znacznym stopniu mnie ogranicza i sprawia nieco problemów. Co za tym idzie, nie wiem, jakie hashtagi są teraz modne i popularne, dzięki czemu mogłabym zwiększyć swój zasięg. I tutaj z pomocą przychodzi mi właśnie ta strona! ;-) O co chodzi? W pole wyszukiwania wpisujemy chociażby jedno, dwa słowa (najlepiej po angielsku), których często używamy pod swoimi zdjęciami (dobrze, aby były one połączone z Waszą branżą) - np. ja często używam #bblog #beautyblog i wiele podobnych. Kiedy wpiszemy te słowa i wciśniemy enter, niżej pojawia nam się pasek z propozycjami podobnych równie popularnych hashtagów z wybranej branży. Jest to o tyle pomocne, że nie trzeba się głowić ani pojedynczo wyszukiwać tych najpopularniejszych hashtagów na Instagramie, a wszystko mamy podane jak na tacy. Możemy skopiować "jak leci" lub ustawić ustawienia manualne i samemu wybrać interesujące nas hashtagi, skopiować je i wrzucić na nasz profil. Mimo, że większość hashtagów wpisuję sama, nie kopiując ich bezpośrednio, to wyszukuję je właśnie tutaj. Naprawdę bardzo lubię tę stronę!
Teraz będzie (jak na mnie) nieco bardziej emocjonalnie, bo będą propozycje muzyczne. Trudno jednak będzie mi coś sensownego napisać, bo gdzieś to wszystko nadal siedzi głęboko w środku, a znając życie dla większości będzie śmieszne, ale mimo to spróbuję, bo w końcu to mój blog i moje uczucia.
5/ LINKIN PARK
Myślę, że w ciągu tego ostatniego miesiąca nikt nie przeoczył informacji o samobójstwie Chestera Benningtona, frontmana Linkin Park. I chociaż wstyd mi to teraz pisać, to pamiętam, że sama jakoś niespecjalnie się tym przejęłam. To znaczy oczywiście było mi szkoda, że ktokolwiek umarł, ale też nie wywołało to u mnie jakichś większych emocji. Nigdy nie byłam ich fanką i nie czułam się z nimi w żaden sposób "związana". Nie tak, jak jego wieloletni fani czy oczywiście najbliższa rodzina/przyjaciele. To oczywiste. Nie byłam też żadną antyfanką. Choć mi samej ciężko w to teraz uwierzyć to ja nawet nie do końca wiedziałam o ich istnieniu. Miałam dwie piosenki, które bardzo lubiłam (Numb, In the end), ale nigdy jakoś dogłębniej nie interesowałam się tym kto je śpiewał, jaką miał historię, co przeżył... Gdyby się uprzeć, to sam zespół ledwo co kojarzyłam jedynie z blond włosów Chestera i ostrego refrenu Numb, czyli naprawdę byłam do tyłu. Ze wszystkim. Założyłam z góry, że to pewnie kolejny zespół, który wrzeszczy o niczym. A ja po takie mocniejsze "klimaty" sięgam najczęściej, kiedy jestem mocno wkurzona i chcę jakoś odreagować. Z reguły wybieram wolne smutasy, bo po prostu takie lubię najbardziej. Zatem raczej trudno byłoby sobie mnie wyobrazić jako cichą dziewczynkę słuchającą metalowo-rockowo-popowych zespołów. 😂
W zeszłym miesiącu w Insta-mixach podlinkowałam 4 piosenki, których lubiłam słuchać w ciągu ostatnich kilku tygodni i rzeczywiście słuchałam ich często po tej informacji. Potem całkiem przypadkiem trafiłam na ten filmik:
I nie wiedzieć czemu, na sam jego koniec zwyczajnie poleciały mi łzy, bo wzruszył mnie. Nie wiem, na ile piosenką, na ile swoim cudownym głosem, na ile swoim powstrzymywaniem płaczu, a na ile moją świadomością, że była to piosenka śpiewana dla zmarłego przyjaciela, ale naprawdę cholernie mnie tym wzruszył. Pomyślałam sobie wtedy, że ta piosenka w ogóle wydaje się być "inna" od moich wyobrażeń o nich i ciekawa byłam ich najnowszej płyty, o której nagle zrobiło się tak głośno. Przesłuchałam całą i rzeczywiście, w porównaniu do tych starych utworów wypada bardzo delikatnie i popowo, ale i tak prawie każdy utwór na niej wycisnął ze mnie łzy. Totalnie. Najpierw bardzo szybko wkręcił mi się refren do Heavy, chodziłam po domu i go nuciłam, a potem uświadomiłam sobie, że hejjj! przecież to LP!
Poszłam krok dalej i zaczęłam oglądać filmy z ich koncertów. Słuchać innych piosenek. Nawet nie zauważyłam kiedy, ale przerodziło się to u mnie chyba w jakąś niezdrową obsesję. Zaczęłam czytać o jego życiu, o zespole, oglądać ich stare zdjęcia, stare filmiki, na których cała szóstka była taka radosna. Taka zgrana. To musiał być cholernie inteligentny i zabawny facet, mimo traumy, którą co dnia musiał czuć w środku. Tak bardzo mi go szkoda, że nawet ciężko to opisać. Zastanawiam się, gdzie ja żyłam do tej pory, że przegapiłam tyle lat? Naprawdę nie wiem i wstyd mi, że poznaję ich teksty dopiero teraz, kiedy tak na dobrą sprawę... jest już za późno. Cały czas oglądam tysiące filmików na YouTube z jego/ich udziałem, słucham wywiadów i mimo tego, że są po angielsku to uparłam się, że chcę je wszystkie zrozumieć. Więc siedzę, słucham, patrzę w słownik i uparłam się, że to zrozumiem. Patrzę na wszystkie te zabawne momenty z ich życia/koncertów/zza kulis, z których śmieję się w głos, choć po chwili oczy zaczynają mi się szklić. Wzruszają mnie te miliony ludzi na koncertach, śpiewających razem z nimi. Ten ich wyjątkowy kontakt z publicznością. Pewnie nie jeden zespół mógł im tego wszystkiego pozazdrościć. Bez lansu, skromnie, a jednak dało się porwać miliony serc.
Nie przypominam sobie, by śmierć jakiejkolwiek znanej osoby zrobiła na mnie "wrażenie" tak wielkie, jak ta. Zresztą jeśli mam być szczera, to zawsze śmieszy mnie, kiedy ludzie po śmierci (załóżmy) piosenkarki masowo udostępniają jej piosenki i pamiętają tylko przez chwilę. Niemniej, to chyba pierwszy raz w moim życiu, kiedy sama w to wpadłam, ale nie sądzę, że potrwa to tylko chwilę, a powody tego znam chyba jedynie ja. Rzeczywiście w tym miesiącu nic innego nie wypełniało mi myśli tak, jak Chester. Jedyne, co mnie wkurza, to cała ta znieczulica ludzi wokół mnie... a chciałabym mieć wokół siebie więcej takich wartościowych Chesterów.
5/ LINKIN PARK
Myślę, że w ciągu tego ostatniego miesiąca nikt nie przeoczył informacji o samobójstwie Chestera Benningtona, frontmana Linkin Park. I chociaż wstyd mi to teraz pisać, to pamiętam, że sama jakoś niespecjalnie się tym przejęłam. To znaczy oczywiście było mi szkoda, że ktokolwiek umarł, ale też nie wywołało to u mnie jakichś większych emocji. Nigdy nie byłam ich fanką i nie czułam się z nimi w żaden sposób "związana". Nie tak, jak jego wieloletni fani czy oczywiście najbliższa rodzina/przyjaciele. To oczywiste. Nie byłam też żadną antyfanką. Choć mi samej ciężko w to teraz uwierzyć to ja nawet nie do końca wiedziałam o ich istnieniu. Miałam dwie piosenki, które bardzo lubiłam (Numb, In the end), ale nigdy jakoś dogłębniej nie interesowałam się tym kto je śpiewał, jaką miał historię, co przeżył... Gdyby się uprzeć, to sam zespół ledwo co kojarzyłam jedynie z blond włosów Chestera i ostrego refrenu Numb, czyli naprawdę byłam do tyłu. Ze wszystkim. Założyłam z góry, że to pewnie kolejny zespół, który wrzeszczy o niczym. A ja po takie mocniejsze "klimaty" sięgam najczęściej, kiedy jestem mocno wkurzona i chcę jakoś odreagować. Z reguły wybieram wolne smutasy, bo po prostu takie lubię najbardziej. Zatem raczej trudno byłoby sobie mnie wyobrazić jako cichą dziewczynkę słuchającą metalowo-rockowo-popowych zespołów. 😂
W zeszłym miesiącu w Insta-mixach podlinkowałam 4 piosenki, których lubiłam słuchać w ciągu ostatnich kilku tygodni i rzeczywiście słuchałam ich często po tej informacji. Potem całkiem przypadkiem trafiłam na ten filmik:
I nie wiedzieć czemu, na sam jego koniec zwyczajnie poleciały mi łzy, bo wzruszył mnie. Nie wiem, na ile piosenką, na ile swoim cudownym głosem, na ile swoim powstrzymywaniem płaczu, a na ile moją świadomością, że była to piosenka śpiewana dla zmarłego przyjaciela, ale naprawdę cholernie mnie tym wzruszył. Pomyślałam sobie wtedy, że ta piosenka w ogóle wydaje się być "inna" od moich wyobrażeń o nich i ciekawa byłam ich najnowszej płyty, o której nagle zrobiło się tak głośno. Przesłuchałam całą i rzeczywiście, w porównaniu do tych starych utworów wypada bardzo delikatnie i popowo, ale i tak prawie każdy utwór na niej wycisnął ze mnie łzy. Totalnie. Najpierw bardzo szybko wkręcił mi się refren do Heavy, chodziłam po domu i go nuciłam, a potem uświadomiłam sobie, że hejjj! przecież to LP!
Poszłam krok dalej i zaczęłam oglądać filmy z ich koncertów. Słuchać innych piosenek. Nawet nie zauważyłam kiedy, ale przerodziło się to u mnie chyba w jakąś niezdrową obsesję. Zaczęłam czytać o jego życiu, o zespole, oglądać ich stare zdjęcia, stare filmiki, na których cała szóstka była taka radosna. Taka zgrana. To musiał być cholernie inteligentny i zabawny facet, mimo traumy, którą co dnia musiał czuć w środku. Tak bardzo mi go szkoda, że nawet ciężko to opisać. Zastanawiam się, gdzie ja żyłam do tej pory, że przegapiłam tyle lat? Naprawdę nie wiem i wstyd mi, że poznaję ich teksty dopiero teraz, kiedy tak na dobrą sprawę... jest już za późno. Cały czas oglądam tysiące filmików na YouTube z jego/ich udziałem, słucham wywiadów i mimo tego, że są po angielsku to uparłam się, że chcę je wszystkie zrozumieć. Więc siedzę, słucham, patrzę w słownik i uparłam się, że to zrozumiem. Patrzę na wszystkie te zabawne momenty z ich życia/koncertów/zza kulis, z których śmieję się w głos, choć po chwili oczy zaczynają mi się szklić. Wzruszają mnie te miliony ludzi na koncertach, śpiewających razem z nimi. Ten ich wyjątkowy kontakt z publicznością. Pewnie nie jeden zespół mógł im tego wszystkiego pozazdrościć. Bez lansu, skromnie, a jednak dało się porwać miliony serc.
Nie przypominam sobie, by śmierć jakiejkolwiek znanej osoby zrobiła na mnie "wrażenie" tak wielkie, jak ta. Zresztą jeśli mam być szczera, to zawsze śmieszy mnie, kiedy ludzie po śmierci (załóżmy) piosenkarki masowo udostępniają jej piosenki i pamiętają tylko przez chwilę. Niemniej, to chyba pierwszy raz w moim życiu, kiedy sama w to wpadłam, ale nie sądzę, że potrwa to tylko chwilę, a powody tego znam chyba jedynie ja. Rzeczywiście w tym miesiącu nic innego nie wypełniało mi myśli tak, jak Chester. Jedyne, co mnie wkurza, to cała ta znieczulica ludzi wokół mnie... a chciałabym mieć wokół siebie więcej takich wartościowych Chesterów.
A kiedy na profilu Mike'a zobaczyłam TO... to po już po prostu łzy leciały mi ciurkiem i nie mogłam ich zatrzymać. I myślę, że nic już więcej nie muszę dodawać ... pęka wszystko. 💔
![]() |
źródło |
Nie sądziłam, że tak wiele z ich piosenek do mnie trafi. W obliczu tylu hitów raz jeszcze pytam siebie - co ja do cholery robiłam całe życie, że przeoczyłam TAKI zespół? 💔 Jeżeli ktokolwiek ma ochotę posłuchać, które piosenki lecą u mnie ostatnio naprawdę bez przerwy, to poniżej daję Wam link do mojej playlisty. Nie jestem w stanie podlinkować tutaj osobno każdej z nich, bo strona nie przestałaby się nigdy ładować. ;-) Możecie też kliknąć w tę poniższą piosenkę, a kiedy się skończy, automatycznie powinno Wam się przesuwać na dalsze pozycje w playliście. Dajcie znać, gdyby coś było nie tak.
Uwielbiam je wszystkie, słucham dosłownie na okrągło. Jednak gdybym miała wymienić te naprawdę "moje", to byłyby to: Ballad Medley (wersja koncertowa, wolniejsza mieszanka Leave out all the rest, Shadow of the day oraz Iridescent), Blackbirds, Bleed it out, Breaking the habbit, Burn it down, Burning in the skies, Castle of glass, Chance of rain, Change, Crawling, Final Masquerade, From the inside, Halfway right, Heavy, In my remains, In the end, Invisible, Iridescent, Leave out all the rest, Lost in the echo, New divide, Nobody can save me, Not alone, Numb, One more light, Papercut, Powerless, Roads untraveled, Rolling in the deep (cover Adele), Shadow of the day, Skin to bone, Sorry for now, Talking to myself, The catalyst, The messenger, Until it's gone, Waiting for the end, Wastelands, What we don't know i oczywiście ukochana What I've done... Naprawdę sporo tego się zrobiło.
I generalnie w tym miejscu mogłabym zakończyć tę muzyczną część, bo nie wiedzieć czemu, ale czułam się nawet trochę "winna" chcąc posłuchać czegoś innego. Choć szczerze mówiąc nie miałam zupełnie ochoty "zdradzać" ich z kimkolwiek innym. Ale gdybym już musiała coś tutaj dodać, to mogłyby to być:
Mój ukochany The Rasmus z najnowszą piosenką Silver Night. Ciekawa jestem kolejnych, bo chyba w końcu szykuje się nowa płyta?
Powróciłam też do I'm a mess:
Przetańczyć z tobą chcę - cover piosenki Anny Jantar wykonany przez Pawła Izdebskiego z mojego ukochanego Studia Accantus. Myślę, że przepięknie mu to wyszło, choć czasem zwiększam szybkość na 1,25 lub nawet 1,5 i też wypada ciekawie ;-)
Paweł Domagała - Gdybyś była. Przepiękna piosenka! Choć to raczej ulubieniec ostatnich kilku miesięcy od daty jej premiery. Bardzo lubię. Świetny i mądry facet.
Robert Kasprzycki - Trzymaj się wiatru, kochana - to piosenka, która również od wieeeelu miesięcy już mi towarzyszy, choć powracam do niej najczęściej jesienią i zimą. Chyba dlatego, że te miesiące źle na mnie wpływają, a ponieważ ja lubię się wtedy "dołować" jeszcze smutniejszymi melodiami czy tekstami, to nie mogłoby jej tutaj zabraknąć. Taki ze mnie dziwny człowiek. ;-)
To chyba wszystko. Nie chcę wymyślać na siłę, bo tak jak wspomniałam wcześniej, 99% to był i nadal jest tylko Linkin Park pod tysiącem różnych postaci. Szkoda, że nie znałam ich wcześniej, bo naprawdę wiele trudnych chwil mogłabym dzięki nim przetrwać, a tak męczyłam się ze wszystkim całkiem sama. Nie bez powodu kochało ich tyle osób i teraz zaczynam doskonale tę miłość rozumieć. Trafili mi prosto do serca jak nic innego od ostatnich kilku długich lat. Po prostu płaczę jak dziecko, ale nie będę się tego wstydziła. Czuję się tak, jakbym straciła najlepszego Przyjaciela, choć przecież tak mało o nim wiem. Ale wiem też, że tak naprawdę zrozumieć to mogliby jedynie ludzie tacy jak Chester, którzy przez lata samotnie zmagali się z wieloma problemami w swojej głowie. My zawsze się "znajdziemy"... Cholernie szkoda, że tak późno. Cholernie szkoda, że nikt nie usłyszał jego wołania o pomoc. A przecież Chester krzyczał... ;(
6/ Na sam koniec chciałabym Wam polecić niesamowicie ciekawy kanał na YouTube, pani Kasi Sawickiej. Nie dosyć, że porusza ciekawe i bliskie mi tematy, to robi to w bardzo interesujący sposób, a prawda wypływająca z jej ust jest tym, pod czym sama mogłabym podpisać się obiema rękami, nogami i czym tam jeszcze tylko by się dało.
Szczególnie zaciekawiły mnie trzy filmy - Toksyczni ludzie - 8 cech... + jak ich rozpoznawać i jak sobie poradzić. Aż pozwolę sobie zacytować moje ulubione fragmenty z tego filmiku, bo chciałabym je tutaj mieć "na pamiątkę". Poczytajcie lub posłuchajcie pani Kasi, bo naprawdę warto. Może sami macie wokół siebie takie toksyczne osoby? Warto się od nich odciąć i usunąć ich ze swojego życia. Ale o tym będę jeszcze pisała, jeżeli ktoś w ogóle będzie chciał czytać te moje wypociny.
Szczególnie zaciekawiły mnie trzy filmy - Toksyczni ludzie - 8 cech... + jak ich rozpoznawać i jak sobie poradzić. Aż pozwolę sobie zacytować moje ulubione fragmenty z tego filmiku, bo chciałabym je tutaj mieć "na pamiątkę". Poczytajcie lub posłuchajcie pani Kasi, bo naprawdę warto. Może sami macie wokół siebie takie toksyczne osoby? Warto się od nich odciąć i usunąć ich ze swojego życia. Ale o tym będę jeszcze pisała, jeżeli ktoś w ogóle będzie chciał czytać te moje wypociny.
- "Oni umieją pewne rzeczy tak sprzedać (pewne dramy, pewne sytuacje), że oni wychodzą w tym jako niesamowici bohaterowie.Najgroźniejszymi manipulatorami nie są ci głośni, których widzisz na pierwszy rzut oka, ale właśnie te takie miłe strumyczki. (...) Trzeba ich ograć, czyli jak zaczynasz widzieć, że ta łasica zaczyna się do Ciebie zbliżać i zaczyna już (próbuje z Tobą)... bo oni najpierw tak próbują, oni mają wypracowane techniki itd. i oni próbują, czy Ty się dasz. A jeżeli dasz im jeden palec, to oni wezmą całą rękę. I bardzo często potem już jesteś jak w sieci pająka. (...) Mówi się o nich, że to są wampiry energetyczne. (...) Ciągle wyciągają z nas siły, krytykują nas, zmuszają nas do tego, że się tłumaczymy.
- "Wszystkich, których możesz wyrzucić - wyrzuć z życia. Nawet, jeśli relacje trwają długo."
- "Ludziom, którzy są toksyczni nigdy nie mówisz nic o sobie, o swoim życiu, o tym z czego się cieszysz, co jest dla Ciebie wartością, bo oni te rzeczy zawsze obracają przeciwko Tobie. (...) Odwołują się do tych wartości, w które Ty wierzysz, które chcą wykorzystać potem na swój sposób."
- "Nie można oczekiwać od nich akceptacji, lubienia nas i innych rzeczy, ponieważ ci ludzie nie mają tego w swoim zasobie. Oni po prostu generalnie myślą JA, O MNIE, JA ZE MNĄ, JA, JA, JA.... a ludzie są pionkami, których oni po prostu rozgrywają w swoich chorych filmach, w tej swojej grze, którą oni uważają, że to jest życie, bo to są przecież ich normy".
Drugi film Pani Kasi - Jak stawiać granice w relacjach z ludźmi? - także może Wam się przydać, jeśli podobnie jak ja za często dajecie sobie wchodzić na głowę. Zawsze byłam dla innych, na każde ich pierdnięcie rzucałam wszystkie swoje sprawy, mogłam nie spać do 2-4 w nocy, bo ktoś miał jakikolwiek problem (często naprawdę przesadzony) i nagle sobie o mnie przypominał. Cierpliwie słuchałam, pocieszałam, dawałam rady i liczyłam, że ktokolwiek to doceni. Ale wiecie co? Życie mnie nauczyło, że nie doceni i naprawdę NIE WARTO dla innych wypruwać sobie flaków. Teraz wciąż daję ludziom szansę na początku, ale kiedy tylko dostrzegam, że druga strona zachowuje się nie fair w reakcji na MÓJ problem, to przy kolejnym problemie tej osoby "odbijam piłeczkę obojętności". Już mnie to nie interesuje. Najczęstszą techniką stosowaną przez innych - i jednocześnie tą najbardziej prostacką - jest zmiana tematu na inny i udawanie, że wcale nie było tego, co przed chwilą powiedziałam, czy napisałam. Polecam gorąco "oddanie" tej sztuczki przy kolejnym razie, gdy ta sama osoba znowu potrzebuje nas. Niesamowicie działa. Bez kłótni, bez wypominania. Po prostu obojętność za obojętność. Na początku czułam się z tym paskudnie, a teraz już nie mam z tym problemu. No bo dlaczego miałabym mieć? Moje problemy są nieistotne, ale za to to ja jestem w obowiązku wiecznie niańczyć innych? Oj, nieee! :) Po stokroć wolałabym zostać sama jak palec, ale mieć pewność, że sama siebie nie zawiodę. Bo to jedyne, co jest w życiu pewne. Ludzie boją się samotności, ale niepotrzebnie. Często tkwimy za długo w relacjach z ludźmi, którzy nie są warci złamanego grosza tylko z obawy przed zostaniem samemu. Nie bójcie się. Najbardziej należy bać się fałszywych ludzi, ale nie siebie.
Trzeci film pani Kasi - Toksyczny narcyz - 10 cech. Po prostu mistrzostwo! Wypisz wymaluj kilka osób mojego życia. A wiecie co sobie uświadomiłam, słuchając tego filmiku i co tu jest najgorsze? Moje naiwne próby "uratowania" takiego narcyza i chronienia go głównie przed samym sobą. Zawsze myślałam, że uda mi się tego dokonać. 😂 Będę jeszcze o tym wspominać! Na razie ponownie zacytuję kilka ulubionych fragmentów z filmiku, bo czuję, że często będę wracać do tego wpisu:
- "Oni są typowymi ludźmi od wizerunku. (...) To, co jest charakterystyczne dla wszystkich ludzi toksycznych, to jest oczywiście brak empatii. No bo jeżeli oni nie spotkali się z empatią, no to oni też nie okazują empatii. Czyli tak naprawdę w ogóle ich nie interesuje, co Ty myślisz, co Ty czujesz - oni po prostu realizują swój plan. (...) Ciągle są skupieni na sobie, ciągle gadają o sobie. (...) Potrafią słać Ci komplementy żeby w zamian uzyskać te same. Oni się tym karmią."
- "Cała uwaga miała być skupiona na niej, na jej dramatach, na jej cierpieniu, ona właściwie była całe życie ciężko chora, całe życie żyła w jakimś dramacie. To wszystko było takie strasznie dramatyczne! (...) Tacy ludzie szukają tych ofiar, które się dają nabierać na ten ich ból, albo na te ich wielkie opowieści. (...) Jak widzicie takich ludzi, którzy budują takie mściwe strategie, no to zazwyczaj są to właśnie narcyzi. (...) Narcyz wszystko robi dla siebie tak naprawdę. I tak naprawdę nie chroni, tylko używa i wykorzystuje."
- "Oczekują natychmiastowej odpowiedzi na wiadomości. Ty masz natychmiast odpowiedzieć. Ty masz wszystko rzucić, bo całe życie kręci się wokół niego. Nie masz swojego życia. Narcyzów dzieli się na takich kontrolujących i poniżających. (...) Są to mistrzowie dramatu. i ciągle jest coś tak dramatycznego i tragicznego, albo na co to oni nie mieli wpływu...Oni naprawdę potrafią nieźle kłamać i szukają kogoś, kto jest taki empatyczny zazwyczaj i współczujący (ale nie za mocny!), który będzie po prostu pozwalał im cały czas rozgrywać te dramaty. Ich poczucie siły bierze się z tego, że kontrolują. (...) Bardzo zagarniają taką osobę dla siebie. Tak naprawdę chcą ją na wyłączność. Oni są tym bogiem na ołtarzu, ktoś ma siedzieć i po prostu uwielbiać i jakby zasypywać tą straszną dziurę braku miłości, która powstała w dzieciństwie. Narcyz zawsze się czuje poza regułami."
Po prostu słowami w sedno! Już uwielbiam tę kobietę i z niecierpliwością będę czekała na kolejne filmiki. Muszę również nadrobić wszystkie pozostałe, których do tej pory nie przesłuchałam, ale czym innym miałam zajęte myśli. Ten wpis natchnął mnie do wpisów "innego typu" i naprawdę myślę, że chciałabym tutaj czegoś jeszcze. Przede wszystkim rozmowy i zaangażowania, bo naprawdę sensem mojego życia nie jest pisanie po raz 150-ty recenzji (choć też to lubię), ale kontakt z ludźmi. Tylko czy znajdę go tutaj? Zobaczymy...😉
Dajcie znać, czy ktokolwiek przebrnął i dotarł do końca, czy niepotrzebnie strzępię sobie język? ;-)