Chyba czas najwyższy powrócić do regularniejszych recenzji, choć przyznaję, że upał rozleniwia i wypala mi wszystkie szare komórki. Niespecjalnie też miałam głowę, by skleić zdanie do zdania. Jednak żeby powrócić do systematyczności, trzeba zrobić ku temu pierwszy krok. Lepszy lub gorszy. Jak ze wszystkim zresztą. Nie tak dawno narzekałam, że pokończyły mi się wszystkie szampony do włosów i został mi tylko jeden. Ten, o którym napiszę dzisiaj. Mały, niepozorny, kolorowy gagatek, o którym w nie tak odległej przeszłości do Kosmetasi docierały lepsze i gorsze słuchy. Przeważnie jednak te lepsze.
Nie jestem specjalnie zżyta z marką Orientana. Jest to spowodowane wyłącznie tym, że nie interesowałam się nią wcześniej tak bardzo, jak być może powinnam. Wszystko zmieniło się od chwili, kiedy przetestowałam ich genialny olejek do włosów, o którym pisałam TUTAJ. Byłam nim tak zachwycona, że postanowiłam spróbować czegoś jeszcze. Na wprost moim oczekiwaniom wyszedł sklep www.bemybio.pl, dzięki któremu mogłam spróbować naturalnego ajurwedyjskiego szamponu do włosów z imbirem i trawą cytrynową. Jeśli jesteście ciekawi, jak u mnie wypadł, zapraszam do dalszego czytania.
DOSTĘPNOŚĆ, POJEMNOŚĆ I CENA
Szampon ten znajdziecie pewnie we większości sklepów, które w swojej ofercie mają Orientanę. Moja sztuka pochodzi akurat ze sklepu www.bemybio.pl, dostępny jest dokładnie TUTAJ w cenie 34 zł / 210 ml. Podoba mi się szeroki i naprawdę ciekawy asortyment sklepu.
WYGLĄD / OPAKOWANIE / KONSYSTENCJA
Szampon zamknięty jest w 210 ml butelce, odpowiednio twardej, ale jednocześnie dość miękkiej i elastycznej. Pozwala mi to "popędzić" szampon do szybszego wypływania z butelki. O tyle, o ile butelka i jej elastyczność bardzo mi odpowiada, o tyle z konsystencją jeszcze w butelce, jest już gorzej. Jest dość gęsta, a otwór, przez który produkt wychodzi, jak na złość jest bardzo mały i wąski. Nie lubiłam go wydobywać ze środka.
Szampon zamknięty jest w 210 ml butelce, odpowiednio twardej, ale jednocześnie dość miękkiej i elastycznej. Pozwala mi to "popędzić" szampon do szybszego wypływania z butelki. O tyle, o ile butelka i jej elastyczność bardzo mi odpowiada, o tyle z konsystencją jeszcze w butelce, jest już gorzej. Jest dość gęsta, a otwór, przez który produkt wychodzi, jak na złość jest bardzo mały i wąski. Nie lubiłam go wydobywać ze środka.
WYDAJNOŚĆ
Bardzo dobra. Mam włosy sięgające mi aż za tyłek, a z wydajności jestem naprawdę zadowolona, co w przypadku szamponów do włosów nie zdarza się aż tak często. Wydaje mi się czasami, że je "zjadam", tak szybko mi schodzą. Jak wspomniałam wcześniej, szampon jest gęsty, wystarczy naprawdę odrobina, by ładnie spienił całe włosy. Byłam zaskoczona.
ZAPACH
Tego, że mam bzika na punkcie zapachów, nie muszę chyba nikomu udowadniać. Wybierając ten szampon, zwróciłam szczególną uwagę na jego zapach, gdyż bardzo lubię nuty trawy cytrynowej w kosmetykach. Spodziewałam się pięknego rześkiego zapachu trawy cytrynowej z dodatkiem imbiru. Jakież było moje zaskoczenie (na początku negatywne), kiedy żadnej ze wspomnianych nut nie wyczułam... Pierwszej kąpieli nie zaliczyłabym do udanych, bo zapach wydał mi się męczący i duszący. Pachnie bardzo orientalnie, więc miłośnicy takich zapachów na pewno byliby z niego zadowoleni. Początkowo wydaje się być gorzki, ale z upływem czasu da się w nim wyczuć delikatnie wyłamującą się słodycz. Kiedy nos już się przyzwyczai, naprawdę da się go polubić. O tyle, o ile na początku mnie drażnił, tak od zużycia połowy butelki nawet go polubiłam. Raczej nie utrzymuje się zbyt długo na włosach. Może dzień, półtorej... Nie więcej.
SKŁAD
W składzie znajdują się między innymi: Amla - która ma wzmacniać cebulki włosów, zapobiegać wypadaniu i rozdwajaniu się końcówek, nadawać włosom gęstość i blask, a także pielęgnować skórę głowy, działać przeciwzapalnie i przeciwłupieżowo. Reetha - naturalna substancja czyszcząca i nabłyszczająca. Shikakai - oczyszcza włosy, wzmacnia cebulki włosa, pobudza wzrost, zwiększa połysk, zmiękcza i wygładza włosy. Lodhra - działa ściągająco i ochronnie na skórę głowy. Imbir - nadaje włosom połysk, a trawa cytrynowa - odświeża je. Nie znajdziemy tu parabenów, parafiny, ftalanów, silikonów czy olejów mineralnych.
MOJE WRAŻENIA
Po pierwszym myciu miałam wrażenie, że się nie polubimy. Na szczęście trzecie czy czwarte podejście do niego zaowocowało wzajemną sympatią. Przestał mi nawet przeszkadzać jego początkowo męczący zapach. Zapach zapachem, ale przecież najważniejsze jest działanie, prawda? Jak wypadł pod tym względem? Pierwsze mycie faktycznie dodało mi objętości, aż nadto. Moje włosy z natury niesamowicie się puszą, robiąc ze mnie pudla, więc raczej staram się unikać produktów, które dodatkowo mogłyby dodawać im objętości. Byłam trochę rozczarowana, ale przecież pierwsze mycie jeszcze o niczym nie świadczy. I rzeczywiście, bo potem było już lepiej, choć szampon ten naprawdę widocznie zwiększa objętość włosów. Jeśli lubicie takie szampony i nie przeszkadza Wam taki efekt, a wręcz go pożądacie, to na pewno warto się wokół niego zakręcić. Zwłaszcza, że ma inne zalety. Naprawdę dobrze oczyszcza włosy, sprawia, że są miękkie i wygładzone. Nadaje im blasku, nie obciążając ich. Producent zapewnia, że zapobiega wypadaniu. Coś musi w tym być, bo na czas jego stosowania wyraźnie zmniejszyła mi się ilość wypadających włosów. Od pewnego czasu używam już innych szamponów i włosy lecą na nowo, ale to też pewnie ze stresu. Tak czy siak, mocno obstawiałabym za tym, że ta obietnica ma swoje pokrycie w rzeczywistości. Włosy były po nim odświeżone i mogłam je spokojnie myć co 5 dni, ale taka częstotliwość ich mycia jest u mnie normalna. Myślę, że cena jest adekwatna do jego jakości, a przede wszystkim do wydajności. Dobrze się pieni przy niewielkiej ilości szamponu. Jedynym mankamentem może być konsystencja vs dozownik. Jak dla mnie, dziurka jest zbyt mała w stosunku do tak gęstego szamponu i "im dalej w las", tym mocniej trzeba ściskać butelkę. Obiema rękoma, bo jedna raczej nie podoła. ;)
Tak czy siak, to kolejny udany kosmetyk od Orientany, jaki miałam szansę wypróbować. Mam ochotę na więcej! Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że robią takie fajne kosmetyki do włosów? Jeśli tylko będziecie mieli okazję, by go wypróbować, śmiało polecam. Nie nastawiajcie się jednak za rześki zapach trawy cytrynowej, bo pod tym względem pewnie poczujecie zawód. Tutaj pole do popisu będą miały miłośniczki orientalnych, cięższych zapachów. :)
Tak czy siak, to kolejny udany kosmetyk od Orientany, jaki miałam szansę wypróbować. Mam ochotę na więcej! Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że robią takie fajne kosmetyki do włosów? Jeśli tylko będziecie mieli okazję, by go wypróbować, śmiało polecam. Nie nastawiajcie się jednak za rześki zapach trawy cytrynowej, bo pod tym względem pewnie poczujecie zawód. Tutaj pole do popisu będą miały miłośniczki orientalnych, cięższych zapachów. :)
Znacie ten szampon? Co o nim myślicie? ;)